Artur Janusz, blacha 586

Kontakt: ar.janusz[apłam]gmail.com

Miałem prawie 10 lat gdy pod Halą Lipowską zobaczyłem jakieś dziwne bąble na moich piętach...

Gdy zapytałem co to takiego usłyszałem, że jestem "przypałem" (plus kilka innych epitetów) oraz że tzw. trapery to nie sandałki, i że do nich obowiązkowo zakłada się skarpety, a najlepiej 2 pary...
Drogę powrotną, ku dzikiej uciesze współwędrujących, odbyłem w "stojących" skarpetkach p. Helenki H. - organizatorki obozu.

To doświadczenie, owszem, nauczyło mnie nie jak-się-nie-ubierać w górach, ale przede wszystkim zapamiętałem co odróżnia przewodnika od zwykłego turysty... I postanowiłem, że takim przewodnikiem kiedyś zostanę! O złożonej obietnicy przypomniałem sobie jedenaście lat później, gdy w bibliotece PTTK zobaczyłem plakat. Poszedłem na kurs i moje postanowienie wypełniłem.

Do ważniejszych kursowo-kołowych osiągnięć mogę zaliczyć:
1) przenocowanie w one-kilo-bagu pod chmurką na Ćwilinie przy -15 stopniach, zakończone przysmażeniem śpiwora w ognisku,
2) wielkie symultaniczne przełojenie zwornika dwóch jarów pod Kopystańką, co pozwoliło uratować honor autokarówki,
3) opatentowanie innowacyjnej metody suszenia namiotu pt."zanim przyjedzie twój PKS" na manewrach,
4) empiryczne udowodnienie tezy, że każda trasa przejścia letniego immanentnie się optymalizuje, tak aby codziennie dało się zjeść loda i popić go tymbarkiem jabłkowo-miętowym,
5) znaczący wkład w krzewienie kultury wysokiej w Kole, poprzez popularyzację "ojca Abrahama" i napisanie pospołu z ToMi-m Meteorem "Jurajskich Bąbelków" komedii w 3 aktach - obowiązkowa lektura na blachowanie.

Bardzo mile wspominam także prace Zarządu kadencji 2003-05, kiedy to np. okazało się, że w w ciągu jednego dnia można rozliczyć wszystkie imprezy Koła za ostatnie 1,5 roku i stworzyć wiarygodne sprawozdanie finansowe. Na dokładkę tego samego dnia można jeszcze złożyć 7 wniosków o dofinansowanie imprez na następny rok działalności przewodnickiej.

A skoro tak bezkolizyjnie przeszedłem do przewodnictwa to dodam, że w tym rzemiośle najbardziej cenię sobie przesuwanie... krajobrazów, horyzontu oraz wspomnień - ludzi, sytuacji, ognisk, smaków i zapachów...

Do zobaczenia gdzieś i kiedyś!

Zdjęcie poniżej: Z Alą w czasie spontanicznego pokazu mody huculskiej dla uczestników naszego obozu.